Często zastanawiałam się nad tym,
dlaczego nie mam najlepszej przyjaciółki. Naturalnie mam przyjaciółki, z tym,
że one mają już swoje najlepsze przyjaciółki. I tak oto zawsze czuję, że jestem
tą trzecią.
Ostatnio zmieniłam jednak swoje myślenie
dzięki mojej serdecznej koleżance Avinash. Poznałam ją na wymianie studenckiej.
W maju pojechałyśmy razem zwiedzić Marsylię, a więc spędziłyśmy sporo czasu
razem i poznałyśmy się lepiej. Myślę, że mamy sporo wspólnego, przynajmniej
jeśli chodzi o filozofię życiową.
Jest wiele rzeczy, które chciałabym w
życiu robić. Czasem są to rzeczy, które są totalnie nie po drodze innym, a mnie
jednak mogą uszczęśliwić. Choćby samotne podróżowanie. Nigdy nad tym się nie
zastanawiałam, ponieważ sądziłam, że to może być niebezpieczne, czy też nudne.
Jako że w Marsylii byłyśmy goszczone w
ramach coachsurfingu, spotkałyśmy dziewczynę, która również „coachsurfowała” u
przyjaciela naszych gospodarzy. Okazało się, że Judith przyjechała sama. W
muzeum przypadkowo poznała chłopaka z Waszyngtonu. Z racji tej, że przypadkowo
spotkałyśmy ich w drodze do Calanque, spędziliśmy razem cały dzień.
Samotnie podróżująca kobieta?
Niebezpieczne, a poza tym co możesz robić sama? Okazuje się, że to wcale nie
jest zły pomysł. Jeśli robisz to co lubisz, nie skupiasz się na tym, co możesz
zrobić z innymi, a na tym co możesz/ chcesz zrobić sam(a)- będziesz szczęśliwy(a).
Czy przychodzi Ci nieraz myśl: ‘hmmm
chciał(a)bym tam pójść/ to zrobić, ale nie mam z kim’ ?
Następnym razem nie zastanawiaj się. Po
prostu to zrób.
Skorzystałam z tej możliwości, kiedy to
udało mi się pracować jako wolontariuszka przy festiwalu Motel Mozaique w
Rotterdamie. W zamian otrzymałam bilet na następny dzień festiwalu. Poszłam
sama, gdyż nie znałam nikogo, kto by się tam wybierał. Nie żałuję. Muszę
przyznać, że były to jedne z lepszych koncertów na jakich byłam. Skupiałam się
w pełni na brzmieniach. Może to atmosfera i ludzie, a może to marihuana. Nie
wiem. Jednak od tamtego momentu zdecydowałam, że jeśli będę chciała coś zrobić,
to nie będę czekała na towarzysza. Jeśli się trafi, to fajnie, jeśli nie,
trudno. Poza tym jest to najlepszy sposób na poznawanie ludzi o podobnych
zainteresowaniach.
Patrząc na przyjaciółki, które wzajemnie
się wspierają, wydaje się: jak dobrze, że ją masz. Jednak potem słyszy się od
jednej z nich, że nie może się do końca rozwijać, zatraca siebie w ciągłym
towarzystwie drugiej. I tu oto wyłania się indywidualizm. Każdy w sobie ma tego
ducha, który chce się uwolnić. Niektórzy go tłumią w sobie i kontrolują, inni
nie potrafią go odnaleźć i uwolnić. Jednak jeśli poddasz się jemu, zobaczysz,
że możesz być szczęśliwszy(a).
Dzięki rozmowie z Avi zrozumiałam kilka
rzeczy. Przede wszystkim fakt, iż nie każdy potrzebuje najlepszego przyjaciela.
Niektóre jednostki są wystarczająco silne i niezależne, i nie potrzebują
nieustannego wsparcia. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam?
Pracuję od pierwszego roku studiów,
rodzice mi nie pomagają. Mimo tego, staram się realizować swoje cele. Radzę
sobie, choć nie raz byłam w trudnej sytuacji. Kiedyś nawet usłyszałam od paru
osób, że mnie podziwiają.
Może więc to moja siła zraża innych? A
może to ja nie potrafię zrezygnować z realizacji siebie na rzecz innych? Gdzie
jest granica między indywidualizmem a egoizmem? A może to się ze sobą łączy?
Według socjologa Anthony Giddensa
indywidualizm jest to siła wyzwalająca człowieka, bo daje mu prawo wolnego
wyboru własnej przyszłości i decydowania o własnym losie.
Może i jestem egoistką, ale gdzieś tam w
głębi czuję, że jeśli się rozkleję, to zahamuję. Wtedy nikt nie pomoże mi się
rozpędzić ponownie i zadecydować o własnym losie.
Wyjątkiem jest miłość. Tak, właśnie TO
wielkie słowo. Trzeba być jednak ostrożnym, z kim dzielimy się swoją
indywidualnością, gdyż nie zawsze jest to właściwa osoba.
Po krótkim okresie kryzysu, kiedy to z
pewnych przyczyn straciłam pewność siebie, powracam. Może czasem jestem
samolubna, czy też egoistyczna, ale spełniam swoje marzenia i jest mi z tym
dobrze.